Rozmowa Mazurka
Pochodnie
przeciw ludziom
Ligia Krajewska
posłanka Platformy Obywatelskiej.
Pani
poseł.
Posłanko.
O, zupełnie jak Krystyna
Pawłowicz, tyle że odwrotnie.
Słowo „posłanka"
jest bardzo dobre.
Zatem pani posłanko, dlaczego PiS
wyprzedza was w kolejnym sondażu?
Rządzimy już sześć lat,
w ciężkich czasach kryzysu i to, że mamy wciąż tak dobre wyniki, jest
i tak godne
pozazdroszczenia. My musimy podejmować trudne decyzje,
brać odpowiedzialność, oni mogą mówić, co chcą.
Mam przed
sobą program PiS, który obiecuje wielką modernizację Polski: 50
nowych mostów.
...A trzy miliony mieszkań też dołoży? I
jeszcze prezes obiecał, że urodzi się 200 tysięcy dzieci. Te
wszystkie
obietnice są na takim poziomie, że brakuje słów. To
kpiny z ludzi!
...Na samej Wiśle powstanie 15
mostów.
(śmiech) I gdzie oni je wszystkie
postawią?
Zmodernizują 11 lotnisk, wybudują dziewięć
nowych.
A może od razu 49 lotnisk? W każdym byłym mieście
wojewódzkim po jednym.
...Powstaną między innymi lotniska w
Olsztynie i Białymstoku.
Jakie uzasadnienie ekonomiczne ma
port lotniczy w Olsztynie i Białymstoku? I proszę mi powiedzieć, jak
oni
chcą te wszystkie lotniska utrzymać, z czego je
zbudować?
„Środki będą pochodzić z budżetu (32%), pieniędzy unijnych (39%) i kapitału prywatnego w
ramach
partnerstwa publiczno-prywatnego (29%)".
Życzę
PiS powodzenia w realizacji tych cudów, ale to się nie nadaje do
poważnej rozmowy.
Dlaczego?
Bo to zupełnie
nierealne pomysły. Czyste chciejstwo. Człowiek składający takie
obietnice okłamuje Polaków!
Ten człowiek to Donald
Tusk.
Słucham?
Zanim pani powie za dużo i napyta
sobie biedy, przyznam się do manipulacji. Cytowałem „Narodowy
program wielkiej budowy" Platformy Obywatelskiej z
2007 roku.
No tak... (cisza). Przyzna pan, że w
odniesieniu do PiS te plany brzmią bardzo nierealnie, a dokument, na
który
się pan powołuje, prezentował całość, czyli projekty i
sposób ich finansowania. Tym różnimy się od PiS. Poza
tym powstał
w innej sytuacji gospodarczej.
I wtedy lotniska w Olsztynie
i Białymstoku miały uzasadnienie?
To nierealne,
przyznaję.
Więc oszukaliście ludzi?
Nie można
tak mówić, być może ktoś, kto to przygotował, miał swoje
wyliczenia.
Powtórzę, że ten ktoś nazywał się Donald
Tusk.
Nie wiem, czy to był akurat Donald Tusk.
Ale
ja wiem. Wygłosił te słowa 5 października 2007 r.
Powtórzę,
że sytuacja ekonomiczna była wówczas zupełnie inna. Rok później
rozpoczął się światowy kryzys.
Choć czasami rzeczywiście składa
się pewne obietnice na wyrost, to prawda.
To porozmawiajmy
o kompromitacji, w której pani brała pewien udział.
Co pan
ma na myśli?
Reformę szkolnictwa. „Propozycje
Platformy dla edukacji to: bony oświatowe.". Gdzie są
bony
oświatowe?
...No, prawie są.
Prawie, jak
uczy reklama, czyni wielką różnicę.
To jest bon w formie
subwencji, która idzie na ucznia.
Pani posłanko, subwencja
to nie bon. Jest bon oświatowy?
Nie ma.
Punkt
drugi: „Nauka jednego języka obcego w przedszkolu".
Jest
w szkole, od pierwszej klasy.
Tu napisano wyraźnie: w
przedszkolu.
W przedszkolu nie ma.
Punkt trzeci:
„Szkoła od szóstego roku życia".
To jest
częściowo, w dwudziestu paru procentach, bo tyle dzieci poszło w
wieku sześciu lat.
Bo rodzice, jak Mazurek, tego chcieli. A
w prawie 80 procentach tego nie ma.
Będzie w 2014
roku.
Przejęliście władzę w 2007 roku.
Zgoda,
wstrzymanie tej reformy było błędem.
Przypomnę, że była
pani szefową gabinetu politycznego minister Katarzyny Hall.
...(cisza)
Nie wypieram się tego. I miałam inne zdanie niż to, które
zwyciężyło.
Zgodzi się pani, że z trzech pierwszych punktów
nie zrealizowano żadnego?
Zgodzę się, że jeszcze nie
spełniono w pełni tych zamierzeń.
To idźmy dalej: „Zwiększenie roli
rodziców w zarządzaniu szkołą".
Kroki
już podjęto, zmieniono ustawę zwiększającą rolę rodziców.
Zanim
włączyłem dyktafon, rozmawialiśmy o szkolnictwie i utyskiwała pani,
że zarządzanie szkołą
paraliżuje Karta nauczyciela.
I
tak jest. Pan redaktor z tym się zgodził.
...Której nie
zmieniliście.
W tej chwili jest projekt zmieniający
kosmetycznie pewne zapisy.
A pani, mówiąc te słowa, się
śmieje.
Ma pan rację, nie zmieniliśmy jeszcze Karty
nauczyciela, co uważam za błąd, ale rządzimy w trudnej
sytuacji.
Rozumiem, że przez kryzys nie wybudowaliście
mostów i lotnisk w szczerym polu, ale zmiana Karty
nauczyciela
pozwoliłaby nawet zaoszczędzić pieniądze.
Zmiana Karty
nauczyciela oznaczałaby zapewne zwiększenie pensum, a co się z tym
wiąże zmniejszenie liczby
nauczycieli, czyli zwolnienia. Dlatego
wstrzymano się, ale jak pan chce znać moje zdanie, to powiem, że
ja
jestem za zmianą Karty nauczyciela.
Pani gotowa jest
teraz stanąć pierwsza na polu walki z MEN, ale to pani rząd i pani
ministerstwo.
Przecież przyznaję panu rację, a pan mnie
rozlicza z obietnic składanych, gdy mnie nie było jeszcze w
Sejmie.
Ale była pani w ministerstwie, a rządziła pani
partia. Nie rozliczam pani ze zmian w MON, bo się pani na
wojsku
nie zna.
...Na mostach też się nie znam.
Akurat
budowę mostów w Warszawie miała pani w swym programie kandydatki na
radną w 2006 roku.
Pamięta pani, ile miało być mostów?
Most
Północny, który zbudowaliśmy, most na zaporze, a prócz tego most
będący przedłużeniem Krasińskiego
na Żoliborzu.
I
jeszcze most Karowy z ul. Karowej do Portu Praskiego.
Tego
nie pamiętam. Dlaczego pan mnie o to pyta?
Bo to był pani
program wyborczy! Wygrała pani i została wiceprzewodniczącą Rady
Warszawy.
No tak, ale naprawdę nie muszę znać
szczegółów.
Jasne, jeden most w tę, jeden w tę, to przy
waszej skali obietnic detal.
Nie detal, ale to trudne
sprawy budżetowe.
...Mam rozmawiać z panią tylko o łatwych?
Pali pani?
Palę.
Głosowała pani za zakazem
palenia w miejscach publicznych, a potem „Super Express"
złapał panią w
stołówce z papierosem.
No nie powinnam
tam zapalić, przepraszałam za to, ale to był jednorazowy incydent,
który mi się zdarzył. Coś
strasznego się stało, mamy o tym
rozmawiać?
Nie, ale skoro nie możemy rozmawiać o waszym
programie warszawskim,
to zostają nam tylko bzdurki o
paleniu.
Możemy porozmawiać o skali inwestycji
warszawskich, które
zastaliśmy, a które wprowadziliśmy: w
ostatnich siedmiu latach inwestycje Warszawy wyniosły prawie
14
miliardów, dodatkowo 7 miliardów to inwestycje spółek
miejskich.
To porozmawiajmy na przykład
o tym, że w 2010
miała być gotowa II linia metra z Bemowa do Targówka
i rozpoczęta
budowa trzeciej linii.
Musieliśmy skończyć pierwszą linię,
a potem unieważniliśmy przetarg na drugą linię metra, bo były
zbyt
wysokie ceny, więc mieliśmy rok opóźnienia.
Czyli
powinna być gotowa dwa lata temu. A nie ma nic, ani kawałka, a nawet
zamykacie na dwa
miesiące pierwszą linię.
Bo budujemy
drugą linię. Nie da się połączyć dwóch linii metra bez zamknięcia tej
stacji.
Na kilka miesięcy? A słyszała pani o szybkim
tramwaju? Na przykład na al. Jana Pawła II?
A tamtędy nie
jeżdżą tramwaje?
Jeżdżą od Gomułki, albo i Bieruta, ale nie
szybkie.
Wie pan, modernizujemy te linie, jak również tory
tramwajowe. A
nowy tabor komunikacji, a SKM na lotnisko? Proszę
nie być jednostronnym.
Mam tu w programie sześć linii
szybkiego tramwaju. Nie powstała ani jedna.
Przecież te
wszystkie projekty są już gotowe!
Miały być do 2010 roku
skończone, a nawet nie są zaczęte.
I prędko nie będą,
dopóki będzie tak, że kiedy przyszliśmy, to janosikowe wynosiło 200
tys. złotych, a teraz jest
miliard!
A która partia
rządzi Polską?
To nie ma związku z partią.
Kiedy
posłanka Krajewska złożyła projekt ustawy likwidujący
„janosikowe"?
Myśmy złożyli ten projekt w
zeszłym roku.
Myśmy?! Przecież to nie wasz projekt, lecz
obywatelski, podpisy zbierano wbrew wam!
Nieprawda. Ja też
się pod nim podpisałam i bardzo żałuję, że przepadł w
komisji.
Wniosek o jego odrzucenie złożyła posłanka
Platformy, wsparł rząd Platformy, a przegłosowali go
posłowie
Platformy.
To właśnie najlepiej pokazuje, że tu podziały
były regionalne, nie polityczne.
I nie pomógł warszawski
poseł Tusk?
Warszawa ma raptem 20 posłów. W tym 11 z
PO.
Jakie opóźnienia ma Muzeum Historii Żydów Polskich,
które zaczął budować jeszcze Lech Kaczyński?
I pan myśli,
że to opóźnienie to wina Platformy?
Nie, zwalmy je na
Żydów.
Opóźnienie kilkumiesięczne dotyczy budowy, a
związane jest z trudnym projektem architektonicznym. Dwa
lata
opóźnienia związane jest z projektem wystawienniczym, który
trzeba konsultować ze środowiskami
żydowskimi.
Przy pani
nawet absurdalne żarty się spełniają. Mówiłem, że to Żydzi są
winni.
To niech pan porozmawia o tym z ministrem
kultury.
A on z jakiej partii? Z PiS?
Te pańskie
złośliwości są nie na miejscu.
A wyjątkowo chamskie żarty z
PiS i Kaczora, które pani za każdym razem retweetuje i z
rozbawieniem
komentuje na Twitterze, są na miejscu?
Jeśli
coś retweetuję, to są śmieszne rzeczy i mam prawo do tego. A głupi
retweetowany był może jeden wpis.
Znacznie więcej, a jeśli
pani tu zaprzeczy, to przeproszę czytelników i puszczę te
bluzgi.
Widzę, że jest pan dobrze przygotowany z mojej
osoby, zostawmy to. Retwituję jakieś dowcipne wpisy i
tyle.
Pani
posłanko, jak głosowała pani w sprawie karania za gwałt?
Tak
jak cały klub, czyli byłam przeciw podniesieniu kar.
A
teraz potępia pani poseł Pawłowicz.
Co to ma do
rzeczy?
Bronicie ofiar gwałtu przed stygmatyzacją i
wybrykami Pawłowicz, ale już podnieść ręki za surowszym
karaniem
gwałcicieli nie chcieliście?
Możemy podnieść ją i do 25
lat więzienia, ale przecież już mamy bardzo surową karę do 12 lat
więzienia, a jeśli
sądy wydają zbyt niskie wyroki, to naprawdę nie
możemy nic zrobić.
Owszem, możecie, bo podnoszenie kar za
gwałt to sygnał ustawodawcy dla sądu, że chce
surowszego
karania.
Wysokość wymierzonej kary zależy
jednak od sądu, a nie od
Sejmu. Sąd po winien mieć większą
wrażliwość.
Krystyna Pawłowicz powinna zostać ukarana przez
Komisję Etyki?
Tak, komisja powinna jej zwrócić uwagę. Wie
pan, co mnie najbardziej zabolało? Tam padły słowa, że idą
kobiety
z obciętymi piersiami albo w ogóle bez piersi. To jest wyjątkowo
niekulturalne i za to powinna zostać
upomniana, bo kobiety po
mastektomii mogą się poczuć obrażone.
Pani zawsze stanie w
obronie obrażanych kobiet?
Staram się zawsze.
A
poseł Niesiołowski powinien zostać ukarany?
Za co?
Za
napaść na Ewę Stankiewicz.
No chyba pan żartuje?! Przecież
ja to widziałam. To pani Stankiewicz napadała na posła
Niesiołowskiego.
Tak? To zobaczmy sobie razem
ten
film.
Bardzo proszę.
Oglądamy. O, tu
Niesiołowski grozi, żeby Stankiewicz sobie poszła, bo jej rozbije
kamerę.
No tak. Ale przed tym nagraniem pani Stankiewicz
prowokowała posła Niesiołowskiego, a tego nie ma na
nagraniu.
Jest
wszystko. „Czy pani jest głucha?! Niech pani idzie do PiS, do
tych pisowskich lizusów swoich". I co
teraz robi?
Nie
wiem, nie widzę.
Pani posłanko, nie odpuszczę pani. Proszę,
zobaczmy to jeszcze raz.
No tak, podszedł i odepchnął
kamerę. To prawda, ale przecież wcześniej prosił, by z nim nie
rozmawiała.
Krzycząc „Won stąd!". Grzecznie,
prawda?
Jeśli ktoś nie życzy sobie rozmowy, to dziennikarz
powinien to uszanować.
Bo jak nie, to może oberwać?
No
nie, jeśli ktoś jest natarczywie atakowany...
To można
powiedzieć „won"? Rodacy, do posłanki Platformy można
podejść na ulicy i powiedzieć „Won
stąd!", a ona się
nie obrazi.
Ja tego nie powiedziałam. Nie można do nikogo
mówić „Won stąd!".
Pawłowicz obraziła werbalnie
kobiety, więc ją ukarajmy.
Niesiołowskiego nie, choć nie tylko
Stankiewicz obraził, ale i uderzył?
Uderzył nie ją, lecz
kamerę.
Jak będzie pani trzymała torebkę na piersiach, a ja
walnę w torebkę, to będę odpowiadał za pobicie pani
czy
torebki?
Nie widzieliśmy tego dokładnie, a film nie oddaje
wszystkich szczegółów.
Dlatego nie należy karać
Niesiołowskiego?
Został chyba za to ukarany upomnieniem,
ale przecież wszyscy wiemy, że poseł Niesiołowski ma
swój
temperament, ma swoją ekspresję. Nie potrafi pan pojąć, że
został sprowokowany?
Niepojęte! Członkini Parlamentarnej
Grupy Kobiet broni damskiego boksera, bo bidula został
sprowokowany!
Zupą, która była za słona?
Ja tego nie powiedziałam!
Ale
tłumaczy go pani, mówiąc, że był sprowokowany, a przy jego
temperamencie to zrozumiałe.
Pani redaktor nachodziła
posła Niesiołowskiego i próbowała zmusić go do odpowiedzi.
Siedzę
tu u pani i nie przypiekam pani żywym ogniem, ale próbuję panią
skłonić do odpowiedzi, nie
zmusić.
Dobrze, jeszcze raz:
poseł Niesiołowski, którego sobie bardzo cenię jako człowieka, nie
powinien się tak
zachować. Choć proszę mieć też zrozumienie dla
pana posła. Człowiek po takich przejściach, o takich zasługach
dla
Polski...
Macierewicz ma nie mniejsze zasługi, ale go pani
krytykuje.
Bo wyrządza krzywdę wielu ludziom.
I
gdyby lał dziennikarki związane z PO, to pani by wspominała jego
temperament i zasługi?
Nie, tak jak nie bronię tego, co
zrobił Stefan Niesiołowski.
Żadnego pomnika ofiar Smoleńska
nie powinno być?
Przecież jest na Powązkach.
I
wystarczy?
Widziałabym miejsce dla upamiętnienia ofiar tej
katastrofy koło świątyni Opatrzności Bożej, tam jest kilka
osób
pochowanych.
Hanna Gronkiewicz-Waltz twardo odmawia
jakiegokolwiek pomnika.
Były przecież badania opinii
społecznej warszawiaków.
A gdyby zrobić sondaż wśród
warszawiaków na temat muzeum Żydów?
Chyba nie ma takiego
poczucia wśród warszawiaków.
Nikt ich o to nie pytał.
Zadecydowano i już. A w sprawie pomnika ofiar Smoleńska zrobiono
sondaż.
Chyba nie ma nic złego, że się pyta warszawiaków,
prawda? Taki głos po winien być brany pod uwagę.
Ciekawe,
czemu tylko w sprawie tego pomnika Gronkiewicz-Waltz pytała
mieszkańców. Muzea są
droższe, a sondaży nie ma.
To
szczególny pomnik, mówiono
o Krakowskim Przedmieściu, więc nic
dziwnego, że budzi kontrowersje.
Bardzo źle pani oceniała
marsze z pochodniami.
Tak, zupełnie nie rozumiem tego
chodzenia z pochodniami, tak jak nie rozumiem, czemu przed
Pałacem
Prezydenckim ciągle składa się znicze i wieńce. Dlaczego
tam? Przecież tam nikt nie zginął!
A jak składano przed
ambasadą Japonii czy Rosji, to Straż Zniczowa nie protestowała, choć
tam też nikt
nie zginął.
Ale to było co innego! To było
w ramach solidarności z ofiarami katastrof. Przypominam, że po
katastrofie
smoleńskiej byliśmy wszyscy zjednoczeni i przed
pałacem paliły się znicze.
Wróćmy do tych pochodni.
Mnie
się to nie podoba.
A marsze Platformy z pochodniami się
pani podobały?
Platforma maszerowała z pochodniami? Jest
pan tego pewien?! Kiedy?
Kilka lat temu.
Ja tego
nie widziałam. Nie podobają mi się marsze narodowców z
pochodniami.
Proszę, tu ma pani zdjęcie. Rok 2004:
narodowcy Iwona Śledzińska i Cezary Grabarczyk, wielki
transparent
z napisem „Platforma Obywatelska", pochodnie.
No
rzeczywiście... Ale to był marsz proeuropejski, a pochodnie mogą być
też niesione przeciwko ludziom...
Pisowcy noszą je
przeciwko ludziom?
A pan słucha tych późniejszych
wystąpień, czyta hasła na transparentach? To, co mówią, to, co
powtarza poseł
Macierewicz, jest przerażające. To bardzo przykre,
kiedy poseł mówi jakieś nieprawdziwe historie i wygłasza te
swoje
brednie o wybuchu, o zamachu.
Pani wie, że to
nieprawda?
Tak, wiem, słuchałam ekspertów z komisji
Millera i Laska, słuchałam prof. Artymowicza i opieram się na tym,
co
mówią specjaliści od katastrof lotniczych.
I nie ma pani
żadnych wątpliwości?
Nie mam żadnych wątpliwości, że to
nie był zamach. Swego zdania nie zmienię.
Nie rozumie pani,
że mogą być ludzie...
...Którzy wierzą w te brednie o
zamachu? (śmiech)
Co panią ubawiło?
Że ktoś
wierzy w takie bzdury. To nie kwestia wiary, tylko nauki.
A
zna pani słowa, że arogancja, pycha, kroczą zawsze przed
upadkiem?
Nie jestem arogancka, ale żal mi ludzi, którzy
dali się zmanipulować polityce smoleńskiej.